SIADAJĄ PRZY STOLE, JEDZĄ, Bożenka je jajka. B: No szlag mnie zaraz jasny trafi M : Co? B; No, co co, co co? Merlin, nie było cie dwa tygodnie w domu, byłeś w trasie. Nie było z tobą, żadnego kontaktu, bo próby, bo koncerty, bo roaming za drogi. Wracasz do domu i nie masz nic do powiedzenia swojej żonie? M: No, ale co mam mówić? B : Co mam, mówić, no.. Fajnie na tych koncertach było? M: (Bełkocze) No fajnie było, przyjechaliśmy wiesz do hotelu, wieliśmy walizki i idziemy. Idzie jeden facet, wiesz, drugi, trzeci, Idziemy w prawo w lewo. Patrzymy, gościu mówi, nie ma windy, a my hahahahaha. (Normalnie) Szok. B: A widzisz, taka sytuacja. A yh, pa, oh, tah, pach dala mach toch? M: Co? B : Jajco? To nie scena. Mów wyraźnie, a nie tam plujesz, coś bełkoczesz pod nosem. M : Mówię, że było fajnie B: Tośmy się nagadali. Nie było go 2 tygodnie, wraca i mówi, że było fajnie. NO POWIESZ MI COŚ JESZCZE? Co ty se wyobrażasz, co? Że jesteś najważniejszy w tym małże...
Komentarze
Prześlij komentarz